Czas eksportu myśli

Czas eksportu myśli
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Rozmowa ze Stefanem Bekirem Assanowiczem, przewodniczącym komisji budownictwa w Krajowej Izbie Gospodarczej.

Panie Prezesie, w ostatnich latach polski eksport dobrze się rozwija, ale to dotyczy całości. Jak, według Pana oceny wygląda eksport budownictwa?

- To zależy, co będziemy rozumieli przez "eksport budownictwa".

Jeżeli uznamy, że chodzi tu o zorganizowane przedsiębiorstwa budowlane, które wykonują roboty za granicą, to na pewno takich możliwości, jakie mieliśmy 20 lat temu nie ma. Zmieniły się realia; koszty, jakie generuje przedsiębiorstwo pracujące w pełnym eksporcie za granicą w tych strefach, gdzie byliśmy obecni przez dziesięciolecia są tak duże, że nie opłaca się eksportować tam całych ekip. Pozostaje wysyłanie pojedynczych fachowców, począwszy od majstrów, a skończywszy na menadżerach budów czy kontraktów. "Pospolitego ruszenia" na tamtych kierunkach już nie zrealizujemy. Mam na myśli kraje Zatoki Perskiej czy północną Afrykę. Tradycyjnie byliśmy obecni także w kilku państwach europejskich.

Polski robotnik ma dziś znacznie wyższe zarobki niż kiedyś, a przepisy np. w Niemczech wymuszają stawki minimalne kontrolowane przez związki zawodowe. Natomiast ciągle są duże szanse eksportu polskiego budownictwa w formie zorganizowanej do krajów ościennych, jak Białoruś (dotąd są firmy pracujące tam z dużym powodzeniem).

Czy, pana zdaniem, sytuacja polityczna obecnie ma decydujący wpływ na eksport do Rosji i w ogóle na wschód?

- To wszystko jest bezpośrednio bardzo zależne od polityki. Relacje z Rosją się pogorszyły, sankcje obejmują polskich eksporterów nie tylko żywności. Niezależnie od wprowadzonych sankcji jest to rynek trudny i konkurencyjny, bo są tam wszystkie duże zachodnie firmy. Zarówno na Białorusi jak w Federacji Rosyjskiej problemem jest budżet inwestycyjny. Działają też sankcje; nie zapominajmy, że Białoruś też odczuwała to znacząco kilka lat temu. Rynek białoruski jest bardzo atrakcyjny, bo duże inwestycje są objęte gwarancjami rządowymi. Firmy, które tam realizowały projekty budowlane, odnosiły sukcesy. Teraz trwają duże programy budownictwa drogowego i kolejowego. Od początku 2014 r. działa ustawa o koncesjach, co jest krokiem w kierunku urynkowienia. Są też kontrakty organizowane przez firmy prywatne, bo sektor prywatny i tam ruszył. Buduje się zakłady chemiczne czy farmaceutyczne. To jest więc też potencjalny dobry rynek na polskie materiały budowlane, bo nie trzeba pokonywać dużych odległości. A poza tym nie ma tam jeszcze takich organizacji, które mogłyby na miejscu rozwinąć sieć dystrybucyjną z prawdziwego zdarzenia. Od jakiegoś czasu rozważany jest projekt supermarketu budowlanego w Brześciu, ale nie może znaleźć inwestorów. Białoruś jest wytwórcą własnych materiałów masowych, więc jeśli chodzi o cementy, kruszywa to są samowystarczalni. My możemy wejść z produktem bardziej przetworzonym, więc moim zdaniem zwłaszcza dla polskich materiałów wykończeniowych bardzo obiecującym. Ostatnio w Krajowej Izbie Gospodarczej badaliśmy takie rynki jak Uzbekistan czy Turkmenistan. To jest obszar obecnie zdominowany przez firmy tureckie, włoskie, francuskie i niemieckie. Są tam istotne pieniądze rządowe na inwestycje i realizacja kontraktów w tamtych krajach nie jest łatwa, ale znam firmy, które z powodzeniem tam działały.

Polskie firmy działające tam i w Kazachstanie są niewielkie, nie odnoszą spektakularnych sukcesów, ale stale notują zyski. Jeżeli do tego dodać Azerbejdżan, rynek bogaty, to uważam, że są spore szanse rozwoju, jednak nie z udziałem polskich sił wykonawczych lecz z generalnym wykonawstwem w oparciu o lokalnych podwykonawców.

Jest wiele szans na przyszłość, ale polscy eksporterzy budownictwa muszą otrzymać wsparcie banków oraz Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

Konkurencja w kategorii usług inżynieryjnych i organizacyjnych jest chyba trudna, bo my dopiero aspirujemy do poziomu światowego w tej kategorii.

- I tak i nie, dlatego, że mamy świetne polskie firmy, realizatorów generalnego wykonawstwa, które prowadzą kontrakty i podzlecają miejscowym. Otwiera się bogaty rynek Zatoki Perskiej, ale tam startują realizatorzy z najwyższej półki usług inżynieryjnych, projektowania i oczywiście generalnego wykonawstwa. Osadzenie się polskiej firmy w Emiratach, w Kuwejcie, Dubaju nie jest łatwe, podobnie jak w Omanie, który się otwiera dla inwestycji a ma bardzo bogate możliwości. Właśnie w KIG-u mieliśmy spotkania z delegacją z Omanu, wcześniej była tu delegacja rządowa. Planowane są tam ogromne przedsięwzięcia w infrastrukturze, m.in. 1700 km linii kolejowych, nowe drogi i lotniska, nowe wielkie strefy wolnocłowe, ekonomiczne z pełną infrastrukturą. Tam w grę wchodzi zarządzanie, projektowanie i organizacja budowy. Jesteśmy w trakcie uzgadniania misji handlowej polskich firm zainteresowanych rynkiem Omanu.

Polscy menadżerowie lepiej pracują za granicą niż w kraju? Skąd się biorą odpowiednio przygotowani fachowcy?

- Jeżeli spojrzymy na przekrój polskich przedsiębiorstw, tych o rocznej wartości sprzedaży ponad 500 mln zł, a więc dużych, to te firmy w znacznej części są firmami międzynarodowymi. Pakiety większościowe należą do dużych koncernów europejskich i światowych.

Nasza kadra tam się szkoli, nabiera doświadczenia. Sam przepracowałem w takich firmach kilkanaście lat i, zarządzając ich polskimi przedstawicielstwami, poznałem dokładnie programy szkoleniowe, sam je przechodziłem. Dawniej nasze firmy eksportu budownictwa też miały programy szkoleń, bo musiały się dostosować do warunków rynkowych.

Należę do osób, które wprowadzały w Polsce specjalność inżynierów- rozliczeniowców, pracujących na FIDIC-u. Organizowałem współpracę z firmami brytyjskimi i szkolenia kadry. Dziś kadra ta stanowi trzon polskich inżynierów rozliczeniowych i nadzoru. Bariery językowe, które kiedyś były problemem, praktycznie w nowej generacji nie istnieją. Kiedy znalazłem się na pierwszym kontrakcie eksportowym w Libii w 1979 r., to na 500 osób pracujących na tym kontrakcie pięć znało angielski. Dziś jest dużo młodzieży, która ukończyła studia techniczne za granicą, zna świetnie języki.

Jesteśmy dziś nie tylko jednym z ważniejszych rynków budowla nych w Europie, ale bardzo istotną bazą szkoleniową dla doskonałych menadżerów, którzy mogą zarządzać kontraktami wszędzie.

W koncernie, w którym pracowałem szkoliliśmy rocznie za granicą w systemie ciągłym stu inżynierów. Ci ludzie zasilali później oddział polski tego koncernu. W ciągu 5. lat mieliśmy już ponad 250. ludzi wyszkolonych do prowadzenia kontraktów na całym świecie, bo tam działa zasada, że pracujesz tam, gdzie akurat są nowe kontrakty. Moi młodsi koledzy dziś działają na różnych rynkach, w rotacjach 3-4 letnich. Nabierają doświadczenia, są w pełni inżynierami międzynarodowymi.

Uważam, że w dziedzinie projektowania i zarządzania mamy bardzo dobre kadry na poziomie międzynarodowym.

Czy rzeczywiście na rynkach wschodnich i południowych, o których Pan mówił kwestia FIDIC-u ma istotne znaczenie?

- W krajach arabskich ma znaczenie bardzo poważne. W Zatoce Perskiej jest powszechny, dlatego, że przeważają tam firmy anglosaskie i niemieckie, a nadzorowane jest to przez firmy, które też opierają się na FIDIC- u. Daje to inwestorowi dużą wygodę, bo wszystko staje się przewidywalne. W Europie nie wszędzie stosuje się ten typ kontraktu; np. w Hiszpanii działa regulamin kontraktów państwowych. Ale dla inwestorów prywatnych, zwłaszcza działających w obcych krajach jest powszechny. FIDIC nie jest prawem państwowym, kontrakt tego typu jest kontraktem typowym.

W zeszłym roku obchodziliśmy 100-lecie organizacji FIDIC, a więc jest to kontrakt, który ewoluował przez cały wiek w Europie, wzbogacając się o kolejne doświadczenia. Typowy FIDIC jest bardzo przejrzystą zasadą realizacji kontraktu i wzajemnych relacji między zamawiającym i wykonawcą. W Polsce ten system został dostosowany do widzimisię urzędników. Ogołocono go z punktów broniących wykonawcę i dodano punkty dające przewagi zamawiającemu.

Powstał więc kontrakt niesymetryczny wbrew uniwersalnej zasadzie symetryczności praw, obowiązków i odpowiedzialności, w tym finansowej. Inżynieria finansowa po stronie inżyniera została zlikwidowana, został ubezwłasnowolniony stając się niebezpiecznym narzędziem w rękach inwestora. Kilka organizacji teraz walczy o stworzenie kontraktu typowego w Polsce w oparciu o zdrowe zasady przewidziane przez FIDIC. Mam nadzieją , że to nam się uda.

Być może inwestor w Polsce nie czuje się zbyt mocny w kontaktach z wielkimi konsorcjami i dąży do zapewnienia sobie przewagi. Być może chodzi też o ochronę własnego rynku.

- Ale w Polsce w latach 90-tych też realizowano inwestycje, w oparciu o kontrakty Banku Światowego, finansowane przez EBOR i Europejski Bank Inwestycyjny wg czystych zasad FIDIC.

Później zaczęto eksperymenty na tym FIDIC-u. Jeśli mowa o ochronie własnego rynku, to widzimy, że takie państwa jak Francja, Niemcy czy Włochy dość skutecznie bronią się przed napływem firm zewnętrznych.

My w latach 90-tych zastosowaliśmy zasadę otwarcia rynku i jest on dziś w pełni otwarty. Firmy światowe działają tu bez przeszkód, są dobrze osadzone, niektóre wykupiły krajowe przedsiębiorstwa.

Ale zarządy i kapitał jest zagraniczny.

Jak wobec tego traktować eksport prowadzony przez takie irmy?

- Jeżeli firma jest polska, zarejestrowana w Polsce, to niezależnie od udziału obcego kapitału jej eksport liczy się tak jak firmy krajowej.

To są firmy polskiego prawa. Taki jest dziś świat. Nawet Mercedes nie jest stuprocentowo niemiecki. Ale myślę, że żadna z tych dużych firm nie eksportuje swojej działalności, bo nie musi - robią to ich centrale macierzyste. Polskie oddziały skupiają się na rynku polskim, są po to by tu zarabiać i wzmacniać na naszym rynku swoją pozycję. Na skuteczny eksport powinny się nastawiać małe i średnie przedsiębiorstwa. One mogą w każdym kraju znaleźć zajęcie, bo nawet w małych państwach bałtyckich, gdzie projekty systemowe zostały już zakończone zawsze są niewielkie projekty punktowe.

Działając w Polsko-Hiszpańskiej Izbie Gospodarczej widzę, jak mniejsze polskie firmy wchodzą teraz na rynek hiszpański. Jest tam już spora grupa naszych wykonawców cieszących się bardzo dużym uznaniem i popytem. To się dzieje w ten sposób, że Polacy albo kupują udziały w małych hiszpańskich firmach, albo zakładają tam firmy jako hiszpańskie. W sektorze małych firm usług budowlano- -remontowych najlepszą firmą 2013 r. w Wielkiej Brytanii wybrano firmę przedsiębiorcy polskiego. Oczywiście trudno nazwać eksportem działalność emigrantów, którzy w innych krajach pozakładali firmy i tam je zarejestrowali. Budowlana aktywność zagraniczna znacznie więc zmieniła swój charakter - w znacznym stopniu opiera się na indywidualnej przedsiębiorczości polskich fachowców, nie jest typowym eksportem.

Czy mamy jakieś swoje specjalności na rynkach zagranicznych?

- To zależy od rynku. Na rynkach wschodnich na pewno jest to budownictwo mieszkaniowe i hotelowe. W ościennych państwach mamy największą szansę w takim budownictwie i w lekkich konstrukcjach stalowych oraz w budowie terminali, konstrukcjach hal przemysłowych. Hitem były wielkopowierzchniowe domy towarowe, galerie handlowe, ale ten rynek się nasycił w większych miastach, teraz pozostały mniejsze aglomeracje. Jeśli chodzi o materiały masowe, to opłaca się je przewozić na odległość do 250 km. Rynek materiałów budowlanych w Europie jest podzielony; zwłaszcza materiały masowe mają wyraźnie zaznaczone granice wpływów.

Natomiast moim zdaniem nadal ogromna przyszłość rynkowa jest przed naszym przemysłem konstrukcji stalowych. Zarówno lekkie jak i ciężkie konstrukcje są naszą specjalnością. Od czasu budowy stadionu Stade de France w Paryżu, gdzie polskie konstrukcje były przywożone i montowane, oraz od montażu hal w Niemczech ta branża ma dobre perspektywy nawet u najbardziej wymagających inwestorów. Zwłaszcza małe firmy mogą też wykorzystać nisze technologiczne, np. pewna firma eksportuje domy z gotowych elementów (murowych) do Norwegii. Jest firma, która sprzedaje w Niemczech 1 tysiąc domów składanych rocznie.

Ale przy bardzo wyrafinowanych elementach nowoczesnych obiektów, gdzie wymagana jest wysoka precyzja wymiarowa, przewożenie na większe odległości może się okazać fatalne w skutkach przy montażu.

- Nie widzę takiego zagrożenia; elementy mostu w Stambule były przewożone morzem aż z Livorno we Włoszech z dobrym skutkiem. Najdłuższy dystans, jaki pokonywałem z polską konstrukcją stalową to była trasa do Ekwadoru. Wykonawca mostu zlecił konstrukcję firmie polskiej, więc została sprawnie wykonana, przewieziona i zmontowana. Koncern Mitsubishi wykonał kompletną konstrukcję stalową cementowni u siebie - z urządzeniami, z dachem, z filarami, przewiózł do Libii i tam zmontował. Most Północny (największy element 550 t), który nadzorowałem, woziliśmy barkami z Gdańska do Warszawy. Sztuka polega na odpowiednim przygotowaniu do wysyłki, sporządzeniu stężeń, zabezpieczeniu antykorozyjnym. W tym jesteśmy mocni na rynku europejskim, tak samo jak mamy dobrych projektantów konstrukcji stalowych, bez względu na ich rodzaj. Możemy z nimi śmiało wychodzić na zewnątrz.

Ale to jest eksport myśli technicznej. Uważam, że Polska ma ogromną szansę właśnie w tym eksporcie, zwłaszcza dziś, kiedy każdy projekt może być przesłany natychmiast elektronicznie w dowolne miejsce na świecie.

W ten sposób możemy szybciej tracić najlepszych fachowców.

- Ja przepracowałem kilkanaście lat za granicą i jednak wróciłem i to w momencie, kiedy przyszłość budownictwa była bardzo niejasna.

Ale przyciągało wtedy to, że tworzył się nowy rynek, można było myśleć o tworzeniu nowej jakości i to u siebie, w kraju.

Budownictwo jednak jest dziś otwarte, rynek fachowców jest międzynarodowy.

Dzięki temu np. nasi najlepsi inżynierowie w Polsce zarabiają tyle, co w innych państwach. A jakość budownictwa jest wysoka, nawet wyższa niż w niektórych państwach UE. To na pewno może zachęcać i przyciągać zdolnych młodych ludzi. W ciągu najbliższych siedmiu lat będziemy największym rynkiem budowlanym w Europie. Musimy nadrobić lukę pokoleniową, która się utworzyła w naszej branży, kiedy nie było w Polsce dużych inwestycji.

Ta luka właśnie się zapełnia.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Czas eksportu myśli

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!