Akcje debiutujących na warszawskiej giełdzie spółek deweloperskich, podobnie jak budowane przez nie mieszkania np. w Warszawie czy Krakowie, nie są już rozchwytywane jak jeszcze kilka miesięcy temu.
A kiedy na początku czerwca na warszawską giełdę wchodził potentat na rynku mieszkaniowym J.W. Construction Holding chętnych na jego akcje było tak wielu, że zlecenia drobnych inwestorów zredukowano o przeszło 98 proc. W pierwszym dniu notowań cena akcji poszybowała w górę o ponad 12 proc.
Tych, którzy trzy tygodnie później liczyli na podobny scenariusz przy okazji debiutu LC Corp, kolejnej spółki budującej mieszkania, czekał już zimny prysznic. Ostudziło to zapał inwestorów do kupowania akcji tego typu spółek. Np. z przeprowadzenia oferty publicznej zrezygnowała w ubiegłym tygodniu spółka Reinhold Polska, która 15 listopada chciała zadebiutować na warszawskiej giełdzie. Ten szwedzki deweloper tłumaczy swą decyzję "trudną sytuacją na rynkach finansowych".
Nad rynkiem mieszkaniowym w Polsce pojawiły się pierwsze czarne chmury - wskutek wzrostu oprocentowania kredytów warszawscy deweloperzy zaczęli mieć problemy ze sprzedażą nowych inwestycji. Równocześnie wzrosły ceny działek oraz koszty budowy. -
Należy się liczyć z malejącą rentownością projektów - uważa Paweł Grząbka z firmy doradczej CEE Property Group. Zastrzega, że rentowność brutto rzędu 30-40 proc. jest dziś możliwa, o ile grunt był kupiony dużo wcześniej, a usługi generalnego wykonawcy zakontraktowane przed tegoroczną podwyżką kosztów.
Analitycy Domu Inwestycyjnego BRE Banku oceniają, że marże spółek deweloperskich spadną z 28 proc. (średnio w kraju) do ok. 12-15 proc., a od 2009 r. ustabilizują się na poziomie 16-18 proc.
Analitycy przekonują, że nie osłabnie popyt na nowe mieszkania, ale ich rosnąca podaż zahamuje wzrost cen na kilkanaście miesięcy. - Ceny mieszkań zaczną ponownie dynamicznie rosnąć w 2010 r. - prognozują.
Tymczasem październik przyniósł dalszą korektę cen nowych mieszkań w Warszawie, Krakowie i Trójmieście. Wzrosły one jednak w Katowicach, Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu. Analitycy wyjaśniają, że tanieją mieszkania w miastach przeszacowanych oraz te tzw. popularne, bo ich jest coraz więcej. Ceny nowych mieszkań rosną zaś tam, gdzie powstaje ich niewiele.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czarne chmury nad rynkiem mieszkaniowym