Włoskie media ogłosiły, że możemy utracić Euro 2012. To będzie katastrofa dla wizerunku Polski i turystyki. Budowlanka i drogowcy się nie boją.
Eksperci obawiają się, że taka decyzja mogłaby zaszkodzić wizerunkowi Polski w oczach inwestorów zagranicznych. — Nasz wizerunek ucierpiał ostatnio, gdy na inwestycję nie zdecydował się Daimler, więc już nie jest najlepszy — mówi dziennikowi Wojciech Szelągowski, były wiceprezes Polskiej Agencji Inwestycji i Informacji Zagranicznych (PAIIZ).
— Gdyby się nie udało, to z jednej strony nie miałoby to wielkiego wpływu na inwestycje zagraniczne, w których boom trwa od kilku lat. Z drugiej strony inwestycje infrastrukturalne związane z mistrzostwami podnoszą atrakcyjność Polski. Dlatego ich brak lub opóźnienia w realizacji mogłyby wpłynąć na naszą wiarygodność i zaszkodzić w ściąganiu międzynarodowych koncernów — dodaje Paweł Panczyj, ekspert Ernst & Young.
Specjaliści podkreślają, że utrata organizacji mistrzostw to katastrofa z punktu widzenia branży turystycznej i gigantyczna wpadka polityczna.
Spokój zachowuje z szeroko rozumiana branża infrastrukturalno-budowlana.
— Przyznanie organizacji mistrzostw sprawiło, że zmieniła się tylko kolejność projektów, które i tak muszą powstać — mówi "Pulsowi Biznesu" Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Mostostalu, jednej z największych w kraju grup budowlano-inżynieryjnych.
Nie przejmuje się też Pol-Aqua, specjalizująca się m.in. w usługach budownictwa ogólnego, drogowego i w budowie rurociągów.
— Utrata Euro nie będzie mieć wpływu na wyniki mojej spółki. Drogi i tak musimy budować, podobnie jak infrastrukturę — mówi Marek Stefański, prezes Pol-Aquy.
Kwestia potencjalnej porażki w organizacji mistrzostw nie zakłóca też snu branży drogowej - pisze "Puls Biznesu".
— Dla takiej imprezy ważna jest budowa stadionów, organizacja ruchu w miastach, baza noclegowa, transport kolejowy i lotniczy, a drogowy umieściłbym na ostatnim miejscu — podkreśla Zbigniew Kotlarek, prezes Polskiego Kongresu Drogowego.
Podobnego zdania jest Janusz Piechociński, poseł PSL i wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. Zapewnia, że dla programu drogowego organizacja EURO 2012 nie ma wielkiego znaczenia, bo niezależnie od mistrzostw trzeba go wykonać, by wykorzystać pieniądze unijne.
Spokojem imponują też ekonomiści, którzy patrzą na gospodarkę w skali makro. Ich zdaniem, impreza nie ma dużego znaczenia dla rozwoju kraju.
— Czy Euro się u nas odbędzie, czy nie — na gospodarkę nie ma to bezpośredniego przełożenia. W trakcie samej imprezy konsumpcja prawdopodobnie wzrośnie, ale w skali kilku lat takie wahnięcie znaczy niewiele. Bolesne może być jedynie osłabienie reputacji kraju — mówi "Pulsowi Biznesu" Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Co by było, gdyby odebrano nam Mistrzostwa Europy