Kolejki przed cementowniami zniknęły. Jeszcze niedawno budownictwo windowało zakupy, zachęcając producentów cementu do inwestycji. Po ograniczeniu kredytów przez banki nad cementowniami gromadzą się czarne chmury.
To mało w porównaniu z 2007 r., kiedy sprzedaż skoczyła o 15,4 proc., do 16,6 mln ton - podaje "Puls Biznesu".
Wyniki w 2009 r. zależą od polskich władz — podkreśla branża. Liczy na to, że pomoże jej program budowy dróg, na który w 2009 r. rząd chce wydać 32 mld zł. Do 2012 r. zarezerwował na to 121 mld zł.
Pieniądze są. Nie wiadomo jednak, jaką nawierzchnię będą miały polskie drogi: asfaltową czy betonową. Branża cementowa gotowa jest rzucić rękawicę wielkim producentom asfaltu — Lotosowi i Orlenowi.
— Mamy dowody, że drogi betonowe są trwalsze i tańsze niż asfaltowe. Całkowity koszt ich budowy, utrzymania i remontów wynosi około 50 proc. całkowitego kosztu dróg asfaltowych. Nie bez powodu w takich krajach jak Niemcy, Austria czy Belgia nawet 60 proc. dróg ma nawierzchnie betonowe — podkreśla Luc Callebat.
Chcąc zapewnić sobie rynek zbytu, firmy cementowe prowadzą już szkolenia dla zarządzających infrastrukturą drogową. Powodzenie tej akcji zależy od państwa, ale ono jest głównym właścicielem Lotosu i Orlenu.
— Państwo musi dokonać wyboru, który wpłynie na jakość dróg w Polsce i koszty ich budowy — ucina Luc Callebat.
Ceny cementu będą jednak rosły.
— Mając na uwadze, że od 2009 r. nastąpi dwucyfrowy wzrost cen nośników energii, kosztów transportu oraz cen praw do emisji CO 2 , wzrost cen cementu w przyszłym roku może być też dwucyfrowy. To są moje osobiste szacunki. Wszystko zależy od sytuacji rynkowej — mówi Luc Callebat.
Choć na rynku zastój, Lafarge nie chce u nas ciąć produkcji - podaje "Puls Biznesu".
— Zakończymy w tym roku program inwestycyjny za 84 mln EUR, który pozwoli wyprodukować 1 mln ton cementu więcej — mówi Luc Callebat.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Cementownie zaczynają ostro hamować