Jeśli państwo wypracuje kanon współpracy z rynkiem wykonawczym, w taki sposób, żeby zestandaryzować warunki przygotowania, realizacji i nadzoru inwestycji drogowych i kolejowych na wzór anglosaski, szeroko mówiąc europejski, to wtedy unikniemy sytuacji, w których wchodzą na rynek krajowy firmy bez jakiegokolwiek doświadczenia na nim i potencjału - mówi poseł Jerzy Polaczek, członek Rady VI Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
- Moim zdaniem udział wyjątkowo licznej reprezentacji rządowej państw afrykańskich. To na pewno efekt podjęcia tematyki afrykańskiej podczas Kongresu w ubiegłym roku. Drugiego takiego miejsca w Europie Środkowo-Wschodniej jak Europejski Kongres Gospodarczy otwartego na sprawy relacji gospodarczych z Afryką nie ma.
Tegoroczny Kongres ma bogatą panoramę tematyczną. Osobiście będę uczestniczył w jednym z paneli poświęconych wydatkowaniu środków z nowej perspektywy finansowej UE na inwestycje infrastrukturalne.
Jest szansa, że te pieniądze będą lepiej wydane niż w latach 2007-13? Uniknie się błędów znanych właśnie z inwestycji infrastrukturalnych?
- Jeśli państwo wypracuje kanon współpracy z rynkiem wykonawczym, w taki sposób, żeby zestandaryzować warunki przygotowania, realizacji i nadzoru inwestycji drogowych i kolejowych na wzór anglosaski, szeroko mówiąc europejski, to wtedy unikniemy sytuacji, w których wchodzą na rynek krajowy firmy bez jakiegokolwiek doświadczenia na nim i potencjału. W Polsce przyniosło to efekt w postaci rozwiązanych kontraktów i sporów, jak szacują eksperci, na 10-11 mld zł w zakresie samych tylko robót drogowych.
Na ile za tę sytuację odpowiedzialne jest stosowanie kryterium najniższej ceny w przetargach?
- To kryterium nie powinno być kwestionowane z zasady. Jeśli inwestycje budowlane są precyzyjnie opisane, spełnia ono swoją funkcję. Trzeba zwrócić uwagę na inną kwestię: usługi projektowe. Jeśli tam zwycięża najniższa cena, to jest to nieporozumienie. W Stanach Zjednoczonych np., na podstawie decyzji Kongresu, wszystkie agendy rządowe zlecające zamówienia publiczne, robią to w modelu oceny przez kwalifikacje. I to jest sposób na uniknięcie sytuacji, w której wykonawca otrzymuje produkt-projekt niskiej jakości i staje przed dylematem, czy budować zgodnie z nim, czy ze sztuką budowlaną.
Rozliczenie perspektywy 2007-2013 musi być podstawą do wniosków systemowych. Nie mówię, że wszystko to, co się dzieje jest złe, ale naprawienie problemów branży budownictwa infrastrukturalnego, w której 1/3 firm zbankrutowała lub jest w gigantycznych kłopotach finansowych, to zadanie dla szeroko rozumianego sektora rządowego.
Jednak zdecydowanie większe niebezpieczeństwo widzę w przyszłej perspektywie, jeśli chodzi o tempo realizacji inwestycji kolejowych. To dziś najbardziej trudny, a nawet wstydliwy obszar zaniedbań. Do eksploatacji ma wejść nowy typ taboru, którego prędkości rozkładowe dochodzą do dwustu kilkudziesięciu km/godz. a z 19 tys. km sieci kolejowej w Polsce o znaczeniu państwowym mamy jedynie 75-120 km dostosowane do tego rozwiązania.
Rząd tymczasem w dzieleniu środków unijnych na transport preferuje infrastrukturę drogową...
W innych krajach europejskich nakłady na drogi także były większe niż wydatki na budowę infrastruktury kolejowej, może za wyjątkiem Szwajcarii, która postawiła na kolej jako fundament komunikacji publicznej. Chodzi o to, żeby w polskich warunkach proporcje między nakładami na tory i drogi nie były jak 1:10, ale oscylowały wokół parametrów unijnych.
Rozmawiał Adrian Ołdak
Dowiedz się więcej o EEC 2014
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budownictwo: musi powstać kanon współpracy w wykonawcami