Niskie ceny, oferowane przez wykonawców w przetargach, mogą na etapie realizacji projektu rodzić pokusę szukania oszczędności kosztem jakości wykonania. Dlatego inwestorzy często zlecają kontrolę budowy tzw. stronie trzeciej.
Dlatego wykonawcy, aby zdobyć kolejny kontrakt do realizacji, często oferują niskie ceny.
- Nie trzeba dodawać, że zbyt niska cena powinna być sygnałem ostrzegającym o możliwości wystąpienia usterek, spowodowanych niską jakością prac i materiałów. Zazwyczaj bywa tak, że budżet ustalony przez wykonawcę do realizacji inwestycji nie daje się później naciągnąć i tu jest pierwsze poważne ryzyko zaniżania jakości prac. Kolejnym niemniej ważnym ryzykiem jest pośpiech, aby dotrzymać goniących terminów. Wiemy przecież, że budowa jest organizmem żywym i nie zawsze daje się sztywno wpasować w zaplanowany, szczegółowy harmonogram realizacji - wskazał Ligęska.
Dodał, że z punktu widzenia inwestora, który decyduje się przyjąć warunki wykonawcy, najważniejsze jest, aby w całym procesie realizacji inwestycji miał on zapewnioną jakość prac zgodną z umową.
- Tutaj właśnie pojawia się potrzeba przeprowadzenia jakościowych nadzorów budowlanych przez niezależnych ekspertów. Z naszej praktyki wynika, że najczęściej występującym problemem jest używanie materiałów o niższej jakości niż w ofercie. Jeśli chodzi o samo wykonanie prac budowlanych to trudno wykonać je inaczej niż wskazuje specyfikacja zamówienia. Niedoszacowany może być jednak czas przewidziany na dany etap, co z kolei wpływa na koszty całej inwestycji - powiedział Ligęska.
- W Polsce od kilku lat mamy do czynienia ze zwiększeniem aktywności inwestorów w zakresie zlecania niezależnych kontroli procesu realizacji inwestycji tzw. stronie trzeciej. Usługa taka nazywana jest różnie, ale najczęściej mówi się o pełnieniu funkcji inwestora zastępczego lub inżyniera kontraktu. Zapotrzebowanie na tego typu usługi wynika z konieczności zapewnienia najwyższej jakości inwestycji. Nikogo dzisiaj nie stać na to, żeby zrealizować inwestycję z wadami, które i tak wcześniej czy później wyjdą na jaw, czego skutkiem będą dalsze straty wynikające m.in. z kar umownych - podkreślił.
Jako przykład stosowania takich praktyk Ligęska wskazał sektor energetyki, gdzie procesowi realizacji nowego obiektu energetycznego obowiązkowo towarzyszy niezależny inżynier kontraktu. Firma pełniąca tę funkcję kontroluje każdy aspekt realizacji inwestycji - począwszy od kwestii finansowych do wykonawczych.
- Bloki energetyczne budowane są kompleksowo. To nie tylko kotły, ale także szereg instalacji i urządzeń towarzyszących, które muszą cechować się odpowiednimi parametrami. Od jakości poszczególnych elementów zależy ostateczna wydajność bloku. Dlatego też tak ważna jest przy inwestycjach energetycznych rola inżyniera kontraktu, który czuwa nad poprawnym przebiegiem realizacji - podsumował.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budowlańców lepiej przypilnować