Związek Miast Polskich przeprowadził badanie, które miało wskazać kwotę potrzebną poszczególnym samorządom na zaspokojenie potrzeb w zasobach mieszkań komunalnych. Wykazało ono, że statystycznie każda gmina musiałaby wydać na ten cel więcej środków, niż jej całoroczny budżet, a w niektórych nawet jego czterokrotność - mówi portalowi wnp.pl ekspert Związku, Ewa Bartosik.
Zdaniem Bartosik, samorządy mogą często w nieprawidłowy sposób szacować swoje zapotrzebowanie na mieszkania komunalne. Wynika to z tego, że stosowane przez miasta kryteria mogą nie uwzględniać realnych potrzeb mieszkańców. Dlatego niektórzy lokatorzy mieszkań socjalnych mogą zamieszkiwać w lokalach dobranych nieodpowiednio do ich stanu uposażenia. Zdarzą się też, że korzystający z lokali komunalnych mogliby zaspokoić swoje potrzeby na rynku komercyjnym. Problemem jest również nieadekwatne do potrzeb ulokowanie ludzi w mieszkaniach, np. często ludzie starsi i samotni zajmują duże lokale.
Bartosik tłumaczy, że samorządy są zazwyczaj przeciwne budowaniu nowych mieszkań socjalnych, ponieważ w wielu przypadkach gminy posiadają już swój zasób komunalny. Problem polega jednak na jego złym stanie technicznym i obniżonym standardzie lokali. Natomiast w przypadku budowy nowych mieszkań, muszą one spełniać wymogi prawa budowlanego, co wiąże się z utrzymaniem wysokich standardów.
- W ten sposób ktoś, kto nie płacił czynszu, dostaje nagrodę w postaci nowego mieszkania. Generalnie jest to demoralizujące w stosunku do osób, które płacą za zajmowany lokal - podkreśla Bartosik, dodając, że koszty budowy mieszkań komunalnych nie odbiegają znacząco od cen innych inwestycji mieszkaniowych na danym rynku. Różnice mogą wynikać ze sposobu ich wykończenia, ponieważ często są to mieszkania budowane w systemie „pod klucz”.
Wśród niewielu miast, które podejmują się nowych inwestycji, jest m.in. Poznań. Tam wybudowano nowe budynki, które mają służyć zapewnieniu podstawowych potrzeb. Natomiast stary i wymagający nakładów inwestycyjnych zasób lokalowy jest wyprzedawany. Inaczej sytuacja wygląda chociażby w Przemyślu, gdzie znaczna część mieszkań komunalnych mieści się w zabytkowych budynkach, o dużych kosztach utrzymania. W takiej sytuacji powstaje pytanie, czy obarczone wieloma zadaniami miasta powinny zarządzać zasobem trudnym w eksploatacji.
Pytania budzi również kwestia tego, czy samorząd musi być inwestorem. Ustawa o ochronie praw lokatorów mówi, że miasto powinno tworzyć warunki ku temu, aby ludzie mogli zaspokajać swoje potrzeby mieszkaniowe. Do takich działań można m.in. zaliczyć przygotowywanie terenów pod inwestycje mieszkaniowe i zachęcanie inwestorów do budowania na nich. Większa ilość mieszkań na lokalnym rynku nieruchomości mogłaby się przełożyć chociażby na niższe ceny najmu.
- Związek Miast Polskich przeprowadził badanie, które miało wskazać kwotę potrzebną poszczególnym samorządom na zaspokojenie potrzeb w zasobach mieszkań komunalnych. Wykazało ono, że statystycznie każda gmina musiałaby wydać na ten cel więcej środków, niż jej całoroczny budżet, a w niektórych nawet jego czterokrotność - wskazuje Bartosik.
Rozwiązaniem, choć raczej jeszcze bez zastosowania w praktyce, mogłoby być zastosowanie formuły partnerstwa publiczno-prywatnego, w której deweloper buduje nieruchomość na gruncie przekazanym przez gminę. Natomiast później samorząd wynajmowałby po cenach rynkowych mieszkania od dewelopera, gdzie za odpowiednio niski czynsz zamieszkaliby lokatorzy, którym miasto musi zapewnić dach nad głową.
- Przepisy nakazują sądom, aby eksmitowanym przyznać uprawnienia do lokalu socjalnego. Gminy powinny zapewnić im mieszkania komunalne, a w przeciwnym wypadku samorządy muszą płacić odszkodowania wierzycielom. Krąg uprawnionych do tego osób jest bardzo duży. W niektórych miastach jest to nawet kilkaset osób w ciągu roku, którym trzeba zapewnić lokal - podsumowuje Bartosik.
Tomasz Elżbieciak
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budowa nowych mieszkań nie musi być sposobem na rozwiązanie problemu lokali komunalnych