66 mld zł na Krajowy Program Kolejowy. Czy PKP PLK podoła?

66 mld zł na Krajowy Program Kolejowy. Czy PKP PLK podoła?
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

PKP PLK zapowiada przyśpieszenie inwestycji na torach. Eksperci są jednak sceptyczni. W najlepszym wypadku, pierwsze inwestycje współfinansowane z funduszy unijnych na lata 2014–2020 rozpoczną się w 2018 roku.

Po raz kolejny wraca temat, że kolej ma dużo pieniędzy, że jest klęska urodzaju, że chcielibyśmy modernizować linie kolejowe, budować nowe odcinki linii kolejowych, tylko nie umiemy tego zakontraktować.

– Nie ma przetargów, wykonawcy zwalniają ludzi, odstawiają sprzęt do kąta, bo nie mają z czego płacić. I z jednej strony jest worek pieniędzy, a z drugiej kompletna posucha. Dziwna sytuacja – ocenia gość Ekspresu Gospodarczego dr Jakub Majewski z Fundacji ProKolej.



Ten worek pieniędzy z funduszy europejskich otwarty jest dla nas od 2014 roku. Tymczasem – jeśli dobrze pójdzie – dopiero w 2018 roku ruszą inwestycje na polskich torach.

– Mamy tu do czynienia trochę z takim teatrem cieni. Z jednej strony mówi się, że już lada moment ruszą przetargi, że tych przetargów jest bardzo dużo, i tu padają rozmaite kwoty. Coraz wyższe i coraz bardziej spektakularne. Ale w praktyce tych pieniędzy, które zakontraktowano, które rzeczywiście są na rynku wykonawczym i które służą inwestycjom jest bardzo mało. W tej chwili to kwota około 600 mln złotych, z nowej perspektywy finansowej 2014–2020. Nowej, która tak naprawdę jest już stara, bo minęły już dwa lata, a jeszcze trzy lata mamy czekać na pierwszy sezon budowlany, który w pełni zostanie wykorzystany. To bardzo niepokojące, bo to oznacza, że te wszystkie środki skumulują się na końcu – ocenia dr Jakub Majewski.

I wtedy nagle się okaże, że ktoś, kto chce zatrudnić fachowców od infrastruktury nie może tego zrobić, bo już ich „podkradł” konkurent. Że sprzętu brakuje, że nie ma nawet kruszywa czy materiałów budowlanych, ponieważ wszyscy w tym samym czasie będą budować tory.

– A najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak zamkniemy wszystkie linie kolejowe, to nie będzie którędy puszczać pociągów – podkreśla gość Ekspressu Gospodarczego.

Do wydania mamy 66 mld złotych w ramach Krajowego Programu Kolejowego, który był  wielokrotnie nowelizowany, a teraz właśnie skończyły się konsultacje społeczne. Czy można mieć pewność, że to co zostanie wkrótce uchwalone, będzie tym dokumentem ostatecznym?

– Wydaje mi się, że nie. I nawet w samym dokumencie są zaszyte mechanizmy jego systematycznej weryfikacji. Natomiast kiedy chodzi się po korytarzach Centrali PKP na Targowej w Warszawie, to wszyscy półgłosem powtarzają, że nie ma żadnej możliwości, żeby wydać 66 mld złotych. Jeżeli wydamy 40 mld zł, to będzie dobrze, a z resztą trzeba będzie sobie jakoś poradzić, szukać projektów alternatywnych. Szukać tego, gdzie jeszcze na kolei można wydać pieniądze, niekoniecznie posługując się tymi podstawowymi liniami kolejowymi – komentuje dr Jakub Majewski.

Jeśli chodzi o te alternatywy, to pojawiają się takie pomysły, jak zwiększenie inwestycji w dworce, w bocznice kolejowe, czy budowa nowych linii kolejowych.

Ale tym razem inwestycje nie będą już realizowane przez PKP PLK, ale przez spółki celowe.

– Zaczęło się poszukiwanie alternatyw. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa też pracuje nad tym, żeby zaproponować inne projekty, które mogłyby skonsumować te pieniądze. Te projekty mają jeden wspólny mianownik, mianowicie nie są realizowane przez Polskie Linie Kolejowe – zauważa ekspert z Fundacji ProKolej.

Mogą to być inwestycje w dworce kolejowe, które należą do PKP SA, mogą to być inwestycje w bocznice kolejowe, których mnóstwo przedsiębiorców na co dzień używa i dotychczas nie było żadnego strumienia finansowania ich ze środków unijnych. Może to być też tabor kolejowy, czyli przewoźnicy państwowi, samorządowi, być może prywatni. Są więc różne pomysły na to, kto poza PKP PLK mógłby aplikować o te pieniądze i przygotowywać własne projekty.

– I w tym momencie jest znacznie mniejsze ryzyko, bo po prostu tych beneficjentów środków pojawia się wielu, jest też wiele projektów, można zrobić konkurs i wybrać coś, co będzie efektywne. Nie można już upierać się przy tym, że uda nam wydać wszystko na linie kolejowe, chociaż szkoda – zaznacza dr Majewski.

Skoro PKP PLK nie są w stanie wydać tych pieniędzy, to może trzeba je po prostu spółce zabrać, i dać jakiejś innej instytucji.

– Były takie pomysły, żeby z Polskich Linii Kolejowych wydzielić część inwestycji. Albo równolegle ustanowić drugą strukturę, która by się zajmowała tylko i wyłącznie inwestycjami. Ten projekt trochę ewoluuje, bo ostatnio mówi się o spółkach celowych, które miałyby się zająć budową konkretnych linii kolejowych – zwraca uwagę gość Ekspressu Gospodarczego.

Mamy na Pomorzu przykład takiej nowej linii kolejowej, kilkunastokilometrowej – Pomorskiej Kolei Metropolitalnej – którą budowała spółka celowa. Skończyło się to może nie do końca szczęśliwie, ale zawsze na to wskazywano, że inny inwestor, który skupia się dokładnie na konkretnym odcinku, na konkretnych pracach jest sprawniejszy niż ogromna struktura sterowana gdzieś z Warszawy.

– Która nie jest w stanie ogarnąć tych ok. 20 tys. linii kolejowych, inwestycji, które się tam toczą, równolegle prowadzonego ruchu, opóźnień pociągów i wielu, wielu innych rzeczy. To jest jakiś pomysł – ocenia dr Jakub Majewski.

W nowym Programie Kolejowym pojawia się np. inwestycja wyprowadzająca ruch w kierunku południowym z Krakowa, ma być też nowy dojazd do Zakopanego, do Nowego Sącza i na Słowację.

– I może to jest dobra okazja, żeby stworzyć jakąś strukturę, która będzie tę inwestycję nadzorowała, i nie będzie zajęta w tym czasie robieniem wielu innych rzeczy – dodaje.

Problem braku pomysłów i konkretnych działań, realizacji inwestycji kolejowych jest znany od wielu lat. A jednak do tej pory nikt nie zdecydował się np. na wykorzystanie innych inwestorów.

– Jest tutaj chyba i pewna obawa, i pewna wiara nie do końca uzasadniona, „że już za chwilę te przetargi będą”. Polskie Linie Kolejowe, parę dni temu powiedziały, że „właśnie rozwiązuje się worek z przetargami”, i za chwilę na ich stronie co sekundę będzie wrzucany nowy komunikat o tym, że można złożyć ofertę na budowę czy też modernizację linii kolejowej, ale to cały czas są tylko zapowiedzi. Chciałbym kiedyś być na takiej konferencji, kiedy PLK mówi: to ogłosiliśmy, to jest w trakcie realizacji, a tutaj zostało nam 15 proc. do końca inwestycji – a nie ciągle opowiada o przyszłości  – komentuje ekspert z Fundacji ProKolej.

Polskie Linie Kolejowe, jak zapowiedział  w rozmowie z IAR prezes spółki Ireneusz Merchel, w tym roku ogłoszą przetargi o wartości 9 mld złotych.

– To są pieniądze, które zostaną zgłoszone do konkursu, następnie będą zbierane oferty, później ktoś zaprotestuje i sprawa trafi do sądu. Zanim podpiszemy umowę, zanim sfinalizujemy ten projekt, to prawdopodobnie odpłyną już śniegi przyszłoroczne i na placu budowy na razie jeszcze nikogo nie będzie – ani koparki, ani ludzi. Zmarnujemy kolejny sezon budowlany. I to jest najgorsze, bo tych sezonów, kiedy możemy to wszystko zrealizować jest bardzo mało, i skumulują się te inwestycje na końcu perspektywy. A wtedy pojawi się taki komunikat, że oto kolejarze dostali pieniądze i nie umieli ich wydać – prognozuje gość Ekspressu Gospodarczego.

Dodatkowo, w przyszłym roku czeka nas rewizja unijnego budżetu, i jeśli nie będzie postępu w wydawaniu tych pieniędzy, to może się okazać, że Bruksela powie: po co Polsce te 66 mld złotych, skoro i tak nie potrafi ich wydać?

– Można nawet przypuszczać, że wolimy budować drogi, bo wszyscy oczekują nowych autostrad, i że kolej nigdy nie jest priorytetem, nawet w Ministerstwie. W związku z tym to, że kolej nie wykorzystuje środków, już kiedyś miało być użyte do tego, że skoro nie budujemy linii kolejowych, to może byśmy za to budowali więcej dróg ekspresowych i autostrad. Jednak Bruksela jest dosyć stanowcza i w dokumentach politycznych jest wyraźnie napisane, że kolej ma być istotnym przewoźnikiem, istotną gałęzią transportu na kontynencie i na pewno będzie nas naciskać, żebyśmy te inwestycje sfinalizowali – zauważa dr Jakub Majewski z Fundacji ProKolej.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: 66 mld zł na Krajowy Program Kolejowy. Czy PKP PLK podoła?

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!